Modern Army Combatives Program – Porażka US Army

W 2014 roku w Fort Benning wezwano głównych instruktorów w Combatives School na spotkanie z przedstawicielami TRADOC (U.S. Army Training and Doctrine Command). Spotkanie nie miało „przyjacielskiego przebiegu”. Powiedziano krótko i na temat – MACP (Modern Army Combatives Program) wymaga gruntownych zmian. I instruktorzy dostali na to… miesiąc albo… szkoła zostanie zlikwidowana. Skąd tak radykalna zmiana w podejściu do szkolenia żołnierzy?


Geneza

W 2002 roku instrukcją FM 3.25-150 wprowadzono w US Army brazylijskie Ju jitsu jako podstawę systemu szkolenia żołnierzy w walce wręcz. Było to bezpośrednim następstwem dwóch czynników – braku systemu szkolenia w walce wręcz w US Army oraz nowej mody na nowy rodzaj spotu walki – mieszane sztuki walki. Wszechstylowe turnieje, gdzie walka toczona jest zarówno w stójce jak i parterze, znalazła odbicie w trendach szkoleniowych US Army. Sytuację panująca w wojsku wykorzystał jeden z żołnierzy, Matt Larsen (US Army Rangers) zawiązując współpracę z rodziną Gracie. Na fali popularności BJJ i MMA udało mu się przekonać dowództwo do zmian w podejściu do szkolenia w zakresie walki wręcz. Wykonano bardzo prosty zabieg marketingowy – otóż skoro Armia chciała usankcjonować zmarginalizowany zakres szkolenia w walce wręcz Matt Larsen postanowił pójść tym tropem jasno określając miejsce nowego programu wyszkolenia w systemie szkolenia żołnierzy US Army. Larsen zaczął standardowo – od otwartej krytyki starej instrukcji (FM 21-150 z 1992 r) oraz wskazał że prezentowane techniki pozwolą na stosowania technik walki wręcz na różnych poziomach zagrożenia ale przede wszystkim będą kształtować cechy wolicjonalne żołnierza i „etos wojownika” – bliżej nie określonej cechy charakteru żołnierza, a przy okazji podnosić ich sprawność fizyczną za pomocą technik i metod szkoleniowych zaczerpniętych od zawodników MMA. Był to duży postęp w stosunku do tego co było – niezbyt udaną instrukcją z 1992 r której zawartość techniczna poza grupkami entuzjastów nie była praktykowana. To podejście spotkało się z aprobatą i w 2000 roku zostaje wprowadzony eksperymentalnie nowy program szkolenia w walce wręcz. Królikiem doświadczalnym został 2 pułk rangersów, macierzysta jednostka Matta Larsena. Eksperyment się powiódł i w 2002 roku wprowadzona do użytku służbowego zostaje instrukcja walki wręcz FM 3.25-150 „Combatives” zastępująca dotychczas obowiązującą FM 21-150 „Combatives” z 1992 roku.

FM 3.25-150 „Combatives” z 2002 r
Nowy program został oparty o techniki brazylijskiego ju jitsu z akcentami „militarnymi” – walką karabinkiem z bagnetem czy nożem, natomiast zrezygnowano np. z uczenia technik zdejmowania wartowników. Wcześniejszy 10 godzinny program szkolenia z FM 21.150 (1992) zamieniono na… 10 godzinny program zawierający przede wszystkim techniki Brazylijskiego Ju jitsu, co biorąc pod uwagę przewidzianą programem ilość technik, stopień ich skomplikowania oraz czas szkolenia wydaje się być mocno dyskusyjnym rozwiązaniem. Co ciekawe, elementy „militarne” znajdujące się w instrukcji nie były przewidywane do realizacji w ramach szkolenia podstawowego którego „plan” szkolenia w walce wręcz zamieszczony został w instrukcji. Sprawdzianem opanowania nabytych w trakcie szkolenia technik miały być walki szkolne realizowane wedle zasad zamieszczonych w załączniku FM 3.25-150. Co do samych walk to miały być realizowane z szeregiem zasad i ograniczeń jak choćby zakaz stosowania jakichkolwiek technik zadawania uderzeń. Załącznik zawierał także wytyczne dotyczące przeprowadzania i sędziowania wspomnianych wcześniej walk oraz podział kategorii wagowych. Jako ciekawostkę należy wskazać że blisko połowa instrukcji została przepisana z poprzedniej tak krytykowanej przez Larsena instrukcji z 1992 roku, ale w większości były to wspomniane wcześniej elementy „militarne” dla których w praktyce nie przewidywano miejsca w nowym „Combatives” (sic!). Ten wybieg pozwolił na formalne wprowadzenie brazylijskiego ju jitsu do szkolenia żołnierzy US Army. Instrukcja zachowała pozory „wojskowości” ale w rzeczywistości z „wojskowości” pozostały jedynie mundury.

Początkowo amerykańska instrukcja z 2002 r była tylko programem szkolenia podstawowego i demonstrowała techniki które mogą posłużyć do dalszej realizacji w ramach treningu permanentnego przeprowadzanego w jednostkach. Jednak ten system ewoluowała i rozwijał się, z czasem został w pełni sformalizowany – wprowadzono zinstytucjonalizowany proces szkolenia żołnierzy, instruktorów i trenerów (szkolących instruktorów) – coś czego wcześniej nie było. FM 3.25-150 stała się systemem wyszkolenia i zarazem nową „szkołą walki” dla armii USA.

Analiza założeń taktycznych technik FM 3.25-150
Dokonując przeglądu technik Combatives można dostrzec jasno określoną taktykę walki – Combatives wedle założeń autora nie miał być zbiorem technik a systemem walki którego taktyka opiera się na trzech elementach:
1. Skrócenie dystansu,
2. Przejecie inicjatywy – zajęcie pozycji dominującej,
3. Wykonanie technik kończących.
Oczywiście skrócenie dystansu i zajęcie pozycji dominującej wiązało się przede wszystkim ze sprowadzeniem walki do parteru, zajęcia pozycji dominującej i wykonaniu ataku kończącego. W tym wypadku zwykle dźwignią czy duszeniem.

Ewaluacja programu czyli „combat feedback”
Autorzy przewidywali możliwość „ewaluacji” programu w postaci „combat feedback” – rodzaj informacji zwrotnej przekazywanej twórców instrukcji pola walki. Dziwnym trafem był niezwykle ubogi i raczej miał na celu potwierdzenie zasadności nauczanych technik i taktyk. Wskazywał on że:
• Każda walka jest walką w zwarciu i można odnieść wrażenie że uderzenia są jedynie dodatkiem do technik zapaśniczo – parterowych,
• Należy zachować dostęp do broni i w domyśle dążyć do jej użycia,
• Trzecia uwaga odnosi się do treningu – mówi o treningu kontaktowym oraz budowaniu umiejętności walki które później żołnierz będzie wykorzystywał w akcji.
Można odnieść wrażenie że żołnierze US Army toczyli pojedynki rodem z zawodów MMA.

FM 3.25-150 „Combatives” z 2009 r.
Zmiany i rozwój całego systemu były na tyle duże że wymagały wprowadzenia nowej instrukcji która tym razem kompletnie opisywałaby Combatives jako system wyszkolenia a nie tylko system walki wręcz. Tą instrukcja była FM 3.25-150 z 2009 roku. Grubo ponad 300 stronnicowe dzieło kompletnie opisuje nowa idee szkoleniową, jej organizacje i przebieg procesu szkolenia jak i zakres techniczny. Dzieło to powstało już bez udziału Matta Larsena który w 2007 roku odszedł do cywila i rozpoczął pracę w sektorze prywatnym. Niestety dla Combatives kontynuatorzy Matta Larsena nadmiernie uwierzyli w możliwości rozwojowe oraz uniwersalizm programu. W nowej instrukcji w celach szkolenia mowa jest o przygotowaniu żołnierzy do stosowania siły fizycznej na różnych poziomów zagrożeń” czyli zarówno podczas działań wojennych jaki i podczas misji pokojowych. Oba środowiska walki różnią się ROE – zasadami stosowania siły. Pojawia się zatem postulat „praktycznego zastosowania” nauczanych technik. Sama konstrukcja instrukcji stanowi usystematyzowanie budowy programu o którym wspomniałem powyżej. Utrwalono podział na cztery zakresy (Level I-IV). Kolejne levele są szkoleniami realizowanymi przede wszystkim w formie kursów, Levele I – III są elementami „roboczymi”, ich celem jest przygotowanie żołnierzy do walki wręcz zgodnie z celami. Level V jest już szkoleniem zawodowym, szkoleniem instruktorskim i jego celem jest wyszkolenie instruktorów realizujących i nadzorujących proces szkolenia w jednostkach. Do każdego poziomu (levelu) certyfikowano instruktorów. Ponadto w nowej instrukcji opisano dokładnie na jakich szkoleniach w jakim zakresie realizować Combatives w formie szkolenia permanentnego. Nowym projektem który się pojawił a który dotychczas nie realizowanym w US Army jest projekt wszechstylowych zawodów w walce wręcz które są po prostu zawodami MMA dla sił zbrojnych. Jak łatwo się domyśleć zwycięzcami zawodów są zwykle doświadczeni zawodnicy MMA którzy podejmują się służby wojskowej by w ramach armii realizować karierę sportową oraz otrzymują stypendia służące temu celowi, natomiast niezwykle rzadkie są sytuacje aby zwycięzcami tych zawodów byli żołnierze którzy umiejętności walki wręcz posiedli tylko i wyłącznie podczas szkoleń w wojsku.

Zawartość techniczna
Instrukcja zawiera pewne elementy które nie występowały w instrukcji poprzedniej z 2002r. – rozszerzono rozdział przeznaczony na walkę w pałką (zupełnie jakby pałki były na standardowym wyposażeniu żołnierzy poza Military Police), pojawił się rozdział „grappling z bronią” co jest krokiem we właściwym kierunku, ale składa się on zaledwie z kilku elementów wśród których techniki parterowe są totalnym nieporozumieniem. Zabrakło technik użycia np. środków podręcznych w walce wręcz, czy wykorzystania elementów wyposażenia w bezpośrednim kontakcie choćby tak podstawowych jak uderzenie głowa na której znajduje się hełm. Ponieważ instrukcja tak naprawdę nie wnosiła nowego podejścia do walki wręcz program tym razem znalazł się pod ostrzałem ostrej i otwartej krytyki ze strony żołnierzy jak i dowódców polowych.

Wstępna ocena programu
Combatives trafił na głęboką wodę przypadając na zaangażowanie żołnierzy USA w Afganistanie i w Iraku. Od 2001 roku SAD/SOG CIA i siły specjalne US Army toczyły walki z talibami w Afganistanie, dochodziło tam do pierwszych starć i konfrontacji w bezpośrednim kontakcie ze względu na „podjazdowy” charakter toczonych działań. W zdecydowanej większości byli to doświadczeni operatorzy wyszkoleni nie w MACP – a w systemie L.I.N.E Rona Donvito (właśnie ten system był podstawą szkolenia żołnierzy special forces). Pierwszy znaczący zgrzyt odnośnie MACP pojawił się dość szybko i gdzie indziej, w 2003 roku wojska amerykańskie wkroczyły do Iraku, doszło tam też do pierwszych starć w kontakcie bezpośrednim i… do walki wręcz. Pojawiły się pierwsze początkowo nieśmiałe głosy krytyki ze strony dowódców polowych oraz żołnierzy. Nieśmiało zaczęto wspominać a następnie domagać się by urealnić szkolenie oraz dostosować go do zagrożeń wynikających z uwarunkowań pola walki. Wskazywano ze żołnierze na polu walki potrzebują konkretnych umiejętności walki a nie bliżej nieokreślonego „etosu wojownika”. Podnoszono że kształtowanie sprawności fizycznej jest jak najbardziej wskazane, ale… żołnierze powinni też wiedzieć jak walczyć tym co maja na sobie i pod ręką w bezpośrednim kontakcie (choćby karabinkiem gdy nie można oddać z niego strzału – M 16 i M 9 nagminnie się zacinały, w Iraku była to istna plaga wynikająca m.in. z niewłaściwych preparatów używanych do konserwacji i czyszczenia broni ). Tymczasem walka karabinkiem M 16 była marginalnym elementem nowej instrukcji, mimo że zostały w niej uwzględniona nie przewidywano czasu na jej realizację bowiem ta nacisk kładła na techniki parterowe.

Początkowo Larsen tłumaczył także że program z 2002 roku w założeniach w niewielkim zakresie miał przygotowywać do walki wręcz na polu walki – MACP miał być systemem rozwijającym osobowość i sprawność fizyczną. Drugim argumentem którym się posługiwano było twierdzenie że niewielu żołnierzy przed rozpoczęciem działań wojennych przeszło stosowane szkolenie zatem system nie ujawnił swoich możliwości.

Ponieważ instrukcja z 2009 r. tak naprawdę nie wnosiła nowego podejścia do walki wręcz program tym razem znalazł się pod ostrzałem ostrej i otwartej krytyki ze strony żołnierzy jak i dowódców polowych. Pojawiły się także pytania o koszty programu bowiem okazał się on niezwykle drogi. Tym razem dowództwo US Army nie mogło zbagatelizować głosów krytyki. Postanowiono zbadać problem zarządzono przeprowadzenie analiza ponad 900 starć w walce wręcz w Iraku i Afganistanie w których uczestniczyli żołnierze amerykańscy.

Analiza nie była ona szczególnie odkrywcza, ale okazała się kubłem zimnej wody dla kontynuatorów programu Combatives (jak wspomniałem Larsen odszedł pod kapelusz w 2007 r), wskazywała jednoznacznie że to czego się uczą żołnierze w ramach programowych zajęć z walki wręcz nie przekłada się na typologie zagrożeń wynikającej starć w których przyszło wziąć udział żołnierzom US Army. Żołnierze czego innego się uczą a zupełnie co innego musieli wykorzystywać w walce a przecież program w celach mówi o przygotowaniu żołnierzy do reagowania na różnych poziomach.
Kilka spostrzeżeń stanowiących potwierdzenie powyższych tez których twórcy MACP nie brali pod uwagę:

1. Sprzęt i wyposażenie indywidualne wprowadza szereg ograniczeń ruchowych, techniki parterowe prezentowane w instrukcjach są w większości nie do wykonania dla żołnierza w pełnym wyposażeniu indywidualnym.
2. Wyposażenie indywidualne oraz broń którą przenosi żołnierz może stanowić dla niego zagrożenie. Zdarzały się przypadki gdzie płyty SAPI/ESAPI były wykorzystywane przez przeciwników do uderzenia lub duszenia żołnierzy amerykańskich poprzez chwytanie płyty/kamizelki od dołu i gwałtowny ruch w górę co skutkowało uderzeniem w szczękę bądź poprzez ucisk – duszenie płytą dzielnych american warriors.
3. Odnotowywano liczne przypadki chwytania za broń i próby przejęcia nad nią kontroli. Zdarzały się także próby wyszarpnięcia zawleczek granatów znajdującego się na zasobnikach zawieszonych na taśmach molla kamizelki IBA/Cirras.

Zarzucano także że techniki uderzeń uczono dopiero na szkoleniu Level III. Jeżeli przypatrzymy się uważnie technikom na które przeznaczono najwięcej czasu szkolenia realizowane w US Army, dostrzeżemy że wejście w bezpośredni kontakt naraża żołnierzy na powyższe zagrożenia.
O ile dotychczas przeciwnikiem żołnierzy amerykańskich byli relatywnie słabi fizyczne Irakijczycy bądź Afgańczycy nad którymi stosunkowo łatwo uzyskać przewagę fizyczną, o tyle w sytuacjach „wyrównanych starć” gdzie arabscy przeciwnicy amerykańskich żołnierzy byli odurzeni narkotykami, prowadziło to do przedłużania się starcia i bezładnej kotłowaniny. Odurzeni bojownicy stawiali twardy, niemal fanatyczny opór i walczyli z wykorzystaniem wszelkich metod i środków – w 2004 roku odnotowano np. przypadek gdzie jeden z żołnierzy został ugryziony w strefę krocza przez Irakijczyka podczas walk w Fallujah i dopiero użycie noża zakończyło starcie w sposób pomyślny dla amerykanina.

Rok 2012 – kolejne zmiany
Tym razem decydenci w Armii zaczęli rozliczać twórców z efektów, uznano że program funkcjonuje wystarczająco długo a żołnierze nie są przekonani o jego przydatności. Dokonano niemal natychmiastowej korekty i modernizacji programu w zakresie przewidzianym dla ogółu żołnierzy. Zmiany dotyczyły przede wszystkim zakresu szkolenia Level I i II. Level I-II stały się szkoleniami zawodowymi, Level III i IV szkoleniami instruktorskimi.

Niestety sposób realizacji postulatów wynikających z analizy budzi poważne zastrzeżenia i rodzi szereg problemów. Dotychczas realizowane szkolenia na tych poziomach były ukierunkowane przede wszystkim na walkę w parterze, teraz miało się to zmienić bowiem analiza odkrywczo wykazała m.in. że większość sytuacji walki wręcz były to starcia w tzw. „stójce”, a cała walka toczona jest w pełnym wyposażeniu bojowych (hełm, kamizelka itp.).

No i dokonano zmian, powstały nowe instrukcje szkoleniowe,:
• level I – Basic Combatives Course,
• level II – Tactical Combatives Course,
• level III – Basic Combatives Instructor Course,
• level IV – Tactical Combatives instructor Course.


Dotychczasową instrukcję z 2009 r „pocięto” na mniejsze części, zmieniono kolejność nauczanych elementów technicznych i uzupełniono o brakujące elementy. Zmieniono system szkolenia instruktorów. Niestety zmiany miały charakter jedynie kosmetyczny i nowy zakres materiału realizował wymogi wynikające z analiz jedynie absolutnie minimalnym zakresie. Można odnieść wrażenie że jedynie w takim by nikt nie mógł zarzucić że nie zostały zrealizowane. W Level I (szkolenie ma wymiar 40 godzin i trwa 5 dni) dodano elementy zachowania broni oraz użycia broni rezerwowej (noża, pistoletu) w sytuacji zagrożenia w starciu bezpośrednim. Uczono technik dystansowania niezbędnych do uzyskania przestrzeni niezbędnej do użycia broni głównej (karabinek szturmowy) lub rezerwowej (broń boczna – nóż czy bagnet). Elementy te stanowią ok 20 % objętości nowej instrukcji a w rzeczywistości w ciągu 5 dniowego szkolenia przeznaczono na tę tematykę raptem kilka godzin, reszta została żywcem przepisana z instrukcji z 2009 roku i w żaden sposób skorelowana z elementami „bojowymi”. Podobnie ma się rzecz w programie oznaczonym jako Level II (Tactical Combatives Course). Nowy program trwa 10 dni roboczych (80 godzin – 2 tygodnie ), na techniki „bojowe” o które postulowano w Level I przeznaczono 2 godziny w ramach powtórzenia oraz 2 godziny z technik zakładania kajdanek plus kilka godzin przeznaczonych na ćwiczenia sytuacyjne. Zakresy Level III i IV trwają po cztery tygodnie i 160 h szkolenia. Rozkład czasowy szkoleń w walce wręcz US Army wskazuje na jej ukierunkowanie na walkę w parterze. Techniki ćwiczone są bez broni i wyposażenia indywidualnego z wyjątkiem treningu sytuacyjnego. Niestety, wymiar czasowy programu szkolenia w walce wręcz się nie rozciągnie, zatem wdrożenia „nowych” – użytecznych i wynikających z doświadczeń wojennych elementów technicznych pochłania czas przeznaczony na realizacje treści programowych – BJJ. W tym aspekcie postępowanie twórców MACP jest niezrozumiałe i chyba nie do końca przemyślane. Otóż w 2012 roku zdecydowano o zaprzestaniu szkolenia żołnierzy US Army w walce karabinkiem z bagnetem – twórcy MACP zapomnieli o tym że 300 metrowy tor do walki na bagnety jest dobrym narzędziem do testowania i kształtowania cech charakteru żołnierzy, a powstał na podstawie doświadczeń z Wietnamu gdzie do takich starć rzeczywiście dochodziło. Pokonywanie przeszkód toru realizowane było w pełnym wyposażeniu indywidualnym, w sytuacji silnych obciążeń fizycznych i psychicznych z wykorzystaniem środków pozoracji pola walki. Tor uczył technik użycia broni palnej (karabinka) w sposób niestandardowy, ale użyteczny z punktu widzenia logiki sytuacji zagrożeń 900 sytuacji gdy w Iraku i Afganistanie dochodziło do walki. Uderzenie – pchniecie lufą broni w twarz przeciwnik w warunkach starcia w kontakcie bezpośrednim może być wykonane tak samo jak technika pchnięcia karabinkiem z osadzonym bagnetem, z tym że jeśli element ten został przećwiczony w stresie na torze, w realnym starciu może być wykonany szybciej i precyzyjniej przez zaatakowanego żołnierza niż w sytuacji gdy nie był ćwiczony. Zaprzestanie treningu w zakresie walki karabinkiem z bagnetem jest o tyle niedorzeczną sytuacją, że żołnierzom wciąż wydawane są bagnety M 9 do karabinków M4/M16 jak widać – do ozdoby.

Należy mieć na względzie że z taktycznego punktu widzenia priorytetem żołnierza powinno być użycie broni głównej, a co za tym idzie wypracowanie odpowiedniego dystansu który to umożliwi. Dystans w takich sytuacjach umożliwia poza użyciem własnej broni rezerwowej także użycie broni przez innych członków zespołu. Doświadczenia z Iraku wykazały m.in. że użycie pełnowymiarowych karabinków szturmowych M 16 w ciasnych pomieszczeniach nastręcza wiele problemów , a lufami niejednokrotnie dosłownie „szorowano” po ścianach, a co za tym idzie oddanie precyzyjnego strzału ratunkowego do „kotłujących” się żołnierzy i bojowników było dodatkowo utrudnione. Z tych też względów pierwszorzutowe jednostki US Army obecnie są uzbrojone przede wszystkim w różne odmiany karabinka M 4 ale to rozwiązanie ma też swoje duże minusy.
Kolejnym problemem który jest podnoszony wiąże się z udziałem kobiet na polu walki. Obecne konflikty zbrojne charakteryzują się brakiem stałej linii frontu. Jednostki drugorzutowe/zaopatrzeniowe musiały niejednokrotnie stawały w ogniu walki czy to na skutek przemyślanych działań przeciwnika czy też własnych błędów. Wystarczy wspomnieć choćby przypadek Jessiki Lynch, Shoshany Johnson czy Lori Piestewa z 507 kompanii zaopatrzeniowej w Nasiriyah w 2003 roku podczas wojny w Iraku. Coraz trudniej jest izolować kobiety od pola walki nawet gdy pełnią służbę pomocniczą i nie można być pewnym czy nie znajda się w walce. Czy kobiety szkolone w podstawowym zakresie w systemie walki który jest ukierunkowany na walkę w zwarciu, w systemie w którym występuje podział na kategorie wagowe mają szanse w starciu walce wręcz z cięższym i zdeterminowanym przeciwnikiem? Można odnieść wrażenie że jest to program stworzony tylko i wyłącznie dla osób uprawiających BJJ/MMA bez właściwych odniesień do zagrożeń płynących z pola walki. Twórcy obecnie podkreślają że ma przygotować żołnierzy do właściwego stopniowania stosowanych środków w zależności od stopnia zagrożenia, tymczasem dopiero po silnych inicjatywach oddolnych wprowadzono techniki zakładania kajdanek czy choćby techniki przeciwdziałania zaborowi broni. Odrębnym i marginalizowanym problemem jest np. kształtowanie umiejętności użycia broni palnej w walce wręcz poprzez np. zadawanie uderzeń lufą, kolbą, podstawą magazynka czy górną powierzchnią pokrywy zamka w zakresie na który pozwala pas nośny broni (trój czy czteropunktowy, ekspander itp.), podobnie jest z elementami wyposażenia – np. technikami zadawania uderzeń głowa „opancerzoną” hełmem, bardzo przydatną technika w bliskim kontakcie.

Dowódcy US Army dostrzegli mankamenty MACP, obecna generacja decydentów to żołnierze którzy doświadczyli wojny i systemu szkolenia w walce wręcz i wiele wskazuje że system ten padnie ofiarom cięć finansowych w US Army. Zażądano jego ograniczenia do dwutygodniowego szkolenia, do 30 września 2014 r twórcy oraz trenerzy przedstawić konkretny projekt nowego programu szkolenia w walce wręcz. Teraz należy sobie zadać pytanie – czy w ciągu dwóch tygodni można nauczyć przeciętnie sprawnego człowieka wykorzystania balach, kimur, trójkatów, czy płynnego przechodzenia między pozycjami dominującymi itp. w sposób umożliwiający skuteczne ich wykorzystanie na polu walki? NIE. Skoro poruszyłem problem cięć warto wspomnieć o kosztach programu. Realizacja MACP jest droga – sprzęt i obiekty treningowe kosztują a jaka jest przydatność systemu???

W świetle powyższych faktów mocno dyskusyjna. Przeliczmy w bardzo prosty sposób. Analiza na mocy której domagano się zmian w MCP dokonywano na podstawie 900 przypadków – może głupio to zabrzmi ale śmierć żołnierza US Army kosztuje nieco ponad 100.000 dolarów – koszt standardowego ubezpieczenia + koszty pogrzebu. Jeżeli założymy że gdyby nie MCP każdy z 900 żołnierzy zostałby zabity to okaże się że jest to koszt ok. 90 mln USD na przestrzeni 12 lat czyli powiedzmy niecałe 9 mln dolarów rocznie. A teraz zastanówmy się ile kosztuje adaptacja i budowa hal treningowych, ich wyposażenie – maty, koszt utrzymania obiektów, koszt wyposażenia indywidualnego uczestników szkoleń (rękawice, ochraniacze, dla uczestników szkolenia) oraz koszty administracyjne programu – kadra instruktorska i trenerska, koszty realizacji kursów (level I-IV, delegacje, koszty utrzymania, wyżywienie i zakwaterowanie uczestników). Jak to wszystko podliczymy to co wyjdzie??? Program w realiach amerykańskich jest droższy niż przynosi korzyści ekonomicznych i pomimo tego że (raczej kiepsko) służy słusznym celom (poprawa sprawności i umiejętności walki wręcz – a w konsekwencji ratowaniu ich życia) to smutna prawda jest taka że przesłanki ekonomiczne zawsze znajdują zrozumienie w obliczu cięć finansowych. Proszę też nie wierzyć w argument że „życie ludzkie jest bezcenne” – otóż ma cenę – najniższa cenę – cenę którą najtańszy kontrahent zapłaci za realizacje kontraktu.

Skąd argument ekonomiczny? Otóż podobnym argumentem posługuje się Matt Larsen twórca MACP. Jeden z koronnych argumentów którymi on się posługuje brzmi następująco: Przy założeniu że zajęcia sztuk walki kosztują 100 dolarów miesięcznie – przeciętny adept wydaje rocznie 1200 dolarów. W tym momencie Larsen zadaje pytanie w jakiej sytuacji będziesz miał 1200 dolarów przy sobie gdy zostaniesz napadnięty. Pan Larsen chyba zatracił lekko kontakt z rzeczywistością bowiem z danych amerykańskich wynika że statystyczne przestępstwo niesie ze sobą koszt 2008 dolarów. Tyle tylko że gdy przyjrzymy się przestępstwom w ramach których najczęściej dochodzi do konfrontacji fizycznej: rozboju i napaści (pomijam „najdroższe” zabójstwo) czy zgwałcenia to całkowity koszt przedstawia się następująco: zgwałcenie generuje łączny koszt 240 tys. USD, napaść 107 tys. USD a rozbój 42 tys. Na wskazany powyżej koszt składają się koszty materialny (utrata własności, koszty leczenia itp.) i niematerialny (cierpienia ofiary, trauma, obniżenia statusu materialnego/społecznego itp.). To chyba trochę więcej niż owe 1200 dolarów, tym bardziej że w obecnych czasach oddanie wszystkiego co ma się w kieszeniach nie gwarantuje że atakowany nie odniesie obrażeń fizycznych. Kolejnym skandalicznym idiotyzmem jest argument dotyczący „etosu wojownika”. Pan Larsen nigdy nie pokusił się o określenie czym jest ów „etos wojownika”, natomiast skandaliczne jest omawianie zalet MACP w kształtowaniu cech wolicjonalnych w kontekście wspominanego wcześniej w przypisach 507 pułku zaopatrzeniowego US Army. Przypomnę że podczas amerykańskiej interwencji w Iraku konwój zaopatrzeniowy zmylił drogę i wjechał na obrzeża miasta Nasirija 23 marca 2003 r – twierdzy irackich sunnitów. Oddział został zaatakowany i dosłownie zmasakrowany przez irackich fedainów. Przyczyniły się do tego m.in. poważne problemy z awaryjnością broni. Należy zadać pytanie, mianowicie czy w obliczu przeważającego i fanatycznego przeciwnika żołnierze zaopatrzeniowcy bez sprawnej broni mogli walczyć lepiej? Jednemu z nich Pfc. Patricowi Millerowi przypisuje się zabicie 9 Irakijczyków (jest prawdziwym i trochę zapomnianym bohaterem tego starcia), podobno w uznaniu jego odwagi fedaini darowali mu życie, czy to za mało? Czy Jessica Lynch której HUUMVE został trafiony rakieta przeciwpancerną z RPG 7 w wyniku czego straciła przytomność i dostała się do niewoli mogła stawić silniejszy opór? Czy combatives by im pomógł i cudownie odmienił wynik starcia? Wydaje się to tak niedorzeczne że aż szkoda komentować.

Autor:
Marcin Rumsicki
 
– pracuje w służbach mundurowych, instruktor samoobrony w systemach E.S.D.S. (Explosive Self Defence System) oraz Krav Maga. Instruktor wyszkolenia strzeleckiego oraz taktyki i techniki interwencji służb mundurowych.