Przed kilkoma dniami w Mysłowicach policjant postrzelił pijanego kierowcę. Przebieg zdarzenia w skrócie był następujący. Nocą przed jednym z hipermarketów policjanci chcą skontrolować trzech młodych ludzi poruszających się samochodem bmw. Samochód nagle rusza i ucieka na dużej prędkości przez całe miasto, jadąc w sposób niebezpieczny. Policjanci prowadzą pościg. Na jednej z ulic uciekający kierowca rozbija auto. Policjanci doganiają uciekinierów i podchodzą do nich z bronią gotową do strzału. Wydają polecenia. Kierowca jest bardzo agresywny. Wyzywa policjantów i nie stosuje się do ich poleceń. W pewnym momencie nagle sięga pod kurtkę. Jeden z policjantów strzela. Trafia zatrzymywanego w głowę, kula nie przebiła kości czaszki, rana nie jest groźna. Uciekający kierowca miał 1,7 prom. alkoholu w organizmie.
Opis jest oparty na relacji prasowej. Brak tu naświetlenia kilku okoliczności, które są będą wyjaśniane przez prokuraturę. Na podstawie tego co podano wyżej i znajomości realiów można stwierdzić, że policjant zrobił to co trzeba było i należy mieć nadzieję, że sprawa nie zostanie za pomocą kazuistycznych wywodów odwrócona przeciwko niemu. Należą się mu wyrazy uznania i pełne poparcie.
Na podstawie tego zdarzenia warto pokusić się o refleksję na temat konsekwencji wynikających z uzbrojenia w broń palną. Problem zasadności użycia broni nie jest nowy i nasze społeczeństwo nie jest pierwszym, które wreszcie musi przez pewne rzeczy przejść. W zamieszczonych poniżej uwagach wykorzystano m. in. spostrzeżenia poczynione przez płk. Rex’a Applegate w „Kill Or Get Killed”.
Przede wszystkim trzeba podkreślić, że broń palna jest niezbędna w służbach ochrony prawa. Policjant, czy szerzej mówiąc, funkcjonariusz służby ochrony prawa, jeśli jest odpowiednio wyszkolony, posiada dzięki temu przynajmniej potencjalną przewagę nad bronią palną, pałką, nożem, czy innymi rodzajami indywidualnej broni mogącymi się znaleźć w posiadaniu przestępcy. Funkcjonariusz w każdej chwili może się zetknąć z bezwzględnym przeciwnikiem. Musi być zatem szkolony z nastawieniem do walki o wszystko. Broń palna w rękach pewnego siebie, dobrze wyszkolonego funkcjonariusza zapewni więcej respektu i będzie bardziej efektywna niż jakikolwiek inny rodzaj uzbrojenia czy wyposażenia.
Wszyscy muszą zdać sobie sprawę, że broń palna jest środkiem służącym do zabijania. Jakkolwiek by nie maskować jej przeznaczenia różnymi określeniami, takimi jak: eliminacja zagrożenia, unieszkodliwienie, obrona, samoobrona, środek ostateczny, minimalizacja skutków, itp., są to tylko eufemizmy, służące zamaskowaniu rzeczywistego charakteru broni, stosowane dla uzyskania odpowiedniego wydźwięku politycznego i PR-owskiego. Określenia te i stojąca za nimi pragmatyka ewidentnie się kłócą z charakterem broni palnej, przynosząc w konsekwencji katastrofalne skutki dla funkcjonariuszy. Ci, którzy tego nie rozumieją, bywa, że płacą za to życiem swoim lub wystawiają na niebezpieczeństwo kolegów. Tym, którzy działają w zgodzie ze zdrowym rozsądkiem, grozi napiętnowanie i przemienienie z obrońcy prawa w przestępcę.
Jak pisze Applegate, należy zdać sobie sprawę, że nie istnieje coś takiego jak strzelectwo „obronne”, gdy stawką jest życie. Ta prawda dotyczy tak samo policjantów, jak dotyczy żołnierzy. Gdy broń jest noszona w celu wyeliminowania lub podporządkowania sobie przeciwnika, przestaje ona być obronna. Ani wojny, ani indywidualnej walki nie można wygrać mając defensywne nastawienie. Przeciwnie, w trakcie szkolenia musi być rozwijane nastawienie ofensywne. Taka jest prawda o broni palnej. Szkolenia w użyciu broni palnej w walce powinny nazywać wprost: strzelectwo bojowe.
Niejako na marginesie trzeba zauważyć, iż od kilkudziesięciu lat funkcjonuje w służbach na całym świecie nazwa strzelectwo obronne na określenie zakresu umiejętności potrzebnego w służbach mundurowych. Była ona w użyciu tam, gdzie dostrzegano, że nie ma sensu opieranie się w szkoleniu strzeleckim służb mundurowych na wzorcach zaczerpniętych ze strzelectwa sportowego czy później także ze sportowych strzelań dynamicznych. Służbom nie jest potrzebne zastępowanie jednego sportu strzeleckiego innym, tylko specyficzna dziedzina umiejętności bezpośrednio powiązanych z walką bronią palną. To właśnie nazywano strzelectwem obronnym. Również autor swego czasu używał tej nazwy (link). Trzeba jednak powiedzieć, że ta nazwa nie jest właściwa. Nawet jeśli jest to tylko nazwa, a pod nią kryją się techniki ofensywne, to jednak oznacza niepotrzebną dwoistość.
Gdy człowiek trzyma broń w ręku, musi być jasne, że robi to w celu natychmiastowego użycia jej przeciw wrogowi. Nie powinno być wahania w użyciu broni, gdy okoliczności tego wymagają. W przeciwnym przypadku broń nie powinna być nawet wyciągana. Broń dobyta oznacza, że spust zostanie pociągnięty, jeśli sama obecność broni nie wystarczy, aby powstrzymać przestępcę. Ta zasada musi być jasna dla przestępcy, dla ogółu obywateli i dla samych funkcjonariuszy.
Pierwszy ruch należy tutaj do służb i ogólnie organów ścigania. Jeśli ktoś traktuje broń służbową jako broń sportową, oznakę władzy, albo środek do użycia tylko w samoobronie, to znaczy, że nie zdaje on sobie sprawy z potencjału i charakteru swojego uzbrojenia. Ten niedostatek musi być naprawiony w szkoleniu. W przeciwnym wypadku nie ma sensu dawanie broni w ręce służb ochrony prawa.
Wprowadzenie normalności w tej dziedzinie jest niezbędne. Ostateczny ruch będzie należał do prawodawców. Funkcjonariusze różnych służb, a zwłaszcza Policji, mają jednak sporą rolę do odegrania, jeśli chodzi o uświadamianie wszystkim, jakie są realia, oraz przez propozycje konkretnych rozwiązań prawnych. Lepiej zrobić to zawczasu, niż dopiero po dotkliwych stratach, których można jeszcze uniknąć. Niech argumentem dla rządzących i społeczeństwa będzie i to, że jest to skuteczny i nic nie kosztujący sposób na podniesienie efektywności działań Policji.
Sławomir Kasprzak
Brudna Walka